Zaproszenie przyszło, jak zwykle, od naszej Mamy. Nie było w nas lęku... Pan Bóg go zabrał. I pojechaliśmy…

Kilkudziesięcioosobowa grupa pielgrzymów wyruszyła do Medjugorje wraz z ojcem Nikola Tandara, który był opiekunem duchowym grupy. Cała droga przebiegała w cudownej atmosferze życzliwości, radości i uprzejmości. W tej prawdziwie zaopiekowanej przez Matkę Bożą wspólnocie dla każdego znalazło się miejsce, akceptacja i wyjątkowa braterska miłość. Przez całą drogę w autokarze nie brakowało także śpiewu i modlitwy. I tak najzwyczajniej, po prostu, bez najmniejszych problemów i zdumiewająco szybko dojechaliśmy do celu – Medjugorje, błogosławionej Ziemi Maryi.

Program pielgrzymki został tak zaplanowany, aby wypełniał go przede wszystkim czas na osobistą modlitwę i przeżywanie atmosfery duchowej tego niezwykłego miejsca. I właśnie w takim duchu upływały nam dni, wzbogacone również niezwykle dotykającymi spotkaniami w medjugorskich wspólnotach. Codzienne uczestnictwo we Mszy Świętej oraz konferencje ojca Nikola umacniały pielgrzymów duchowo, prowadziły w tej pielgrzymce i sprawiały, że niejedna łza spłynęła po policzku. Z różańcem w ręku i po bardzo kamienistym zboczu każdego dnia wchodziliśmy na Górę Objawień (Podbrdo), gdzie na szczycie pod figurą Matki Bożej oddawaliśmy się modlitwie i budowaniu osobistej relacji z naszą Mamą.

Tu w Medjugorje, kilka razy w tygodniu wieczorny blok modlitewny kończy się adoracją Najświętszego Sakramentu. To bardzo szczególny czas, kiedy nie mogło nas zabraknąć na placu. Cisza modlitwy przepięknie oprawiona muzyką sprawiała, że słyszeliśmy więcej… Pan Jezus prawdziwie mówił, zapraszał, pokazywał drogę.

W piątek, wczesnym rankiem wyruszyliśmy na Górę Kriżevac, by z modlitwą na ustach i w głębokim skupieniu rozważać poszczególne stacje Męki Pańskiej. Wspomnieć należy, że Krzyż – jego znaczenie i Moc z niego płynąca, jak i cierpienie wyjątkowo i mocno wybrzmiewały podczas całego naszego pielgrzymowania, w każdym aspekcie. Słowo Boże w trakcie Drogi Krzyżowej, głoszone przez naszego opiekuna ojca Nikola, docierało tego dnia w najgłębsze zakątki naszych serc. Droga na górę Kriżevac była stroma, prowadząca po dużych, wcale niełatwych do przejścia kamieniach. Życzliwość i serce okazywane bliźnim, szczególnie tym, którzy sami, bez pomocy, nie pokonaliby tej drogi, sprawiły, że staliśmy się jedną, wielką i radosną rodziną, gdzie z miłością dba się o każde – mocne i słabe ogniwo. To dlatego bezpiecznie i pełni pokoju przeszliśmy całą drogę. Na każdej twarzy gościł uśmiech, a oczy błyszczały ze szczęścia. Z Kriżevca zeszli pielgrzymi pełni Ducha Świętego, z których wręcz wylewała się Miłość.

 

 

 

 

 

 Na naszej pielgrzymce nie zabrakło także chwil odpoczynku i relaksu dla ciała – tak więc wymoczyliśmy się w bośniackiej rzeczce i wykąpaliśmy w Adriatyku, nad którym trudno było nie dostrzec piękna Stworzenia Pana Boga w krajobrazach okolic Makarskiej.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Kalwarii Zebrzydowskiej przyjęci z miłością przez naszą Mamę w polskich progach. Matka Boża z Góry Kalwarii w Cudownym Obrazie przytula czule do policzka swojego ukochanego Syna… Tak się czuliśmy na końcu tej pielgrzymki – przytuleni, kochani, tak jak nigdy wcześniej. Tam uczestniczyliśmy w ostatniej wspólnej Mszy Świętej dziękując za ten piękny czas ostatnich dwóch tygodni, za wszystkie otrzymane łaski i natchnienia na dalszą drogę, która na pewno nie będzie łatwa, ale na której nie jesteśmy sami. Mamy tę pewność, bo wlał ją nam w serce sam Pan Bóg. On też pozwolił bezpiecznie wrócić nam do domu.

Jezu ufam Tobie.

Maryjo Totus Tuus.